Cześć, mam następujący problem. Jak ruszałem po postoju na światłach, przejechałem paręnaście metrów i moja panda zgasła. Światła się świeciły dalej, radio grało, ale silnik nie reagował. Spróbowałem odpalić ponownie, ale mimo że silnik kręcił, nie chciał zapalić. Oddałem do mechanika, stwierdził że uszkodzony czujnik wałka rozrządu. Wymienił razem z wałkiem i wszystko niby działało. Dojechałem parę kilometrów do domu, następnego dnia znowu to samo. Powtórka z lawety, tym razem powiedział, że to pewnie kostka nie była dociśnięta. Docisnął ją, usztywnił i faktycznie działało. Ale znowu tylko do następnego dnia. Teraz już w ogóle nie odpala. Teraz twierdzi, że to może być problem w wiązce ale nie wie, a po podpięciu pod komputer nic nie pokazuje. Ręce mi opadają, jestem trzeci tydzień bez auta, a najbardziej boli mnie to, że dalej nie wiadomo co się stało i za co się zabrać. Czy ktoś z Was miał kiedyś podobny problem w swojej Pandzie?
Z góry dzięki za pomoc