Numer postu:#315 przez Pentium » Pn 22:34, 13 sty 2014
Stabilizator napięcia jest Ci niepotrzebny, w instalacji auta masz przy sprawnym regulatorze idealne 13,5 V do 14,2 V (u mnie zależnie od obrotów i obciążenia jest od 14,01 do 14,08 V ). Opornik włączony w szereg absolutnie nic nie da, zmniejszy Ci tylko niepotrzebnie napięcie na lampach, poza tym jego moc musiałaby być wysoka, rzędu co najmniej 10 W, to nie jest opornik, to jest opornica, najczęściej drutowa, na której odkłada się masa ciepła, które trzeba odprowadzić. Dzisiejsza elektronika w piękny sposób przy szalonej miniaturyzacji i niezawodności rozwiązuje problem stabilnego i precyzyjnego zasilania urządzeń.
Dlaczego padły Ci dwie diody ? - otóż najprawdopodobniej żadna z nich może nie być uszkodzona, jak już to ew. jedna. W popularnych lampach LED dziennych ( o ilości punktów świetlnych czyli pojedynczych diod - 5 szt.)stosowane są dwa zespoły diod łączone szeregowo po 2 i 3 diody, napięcie zapłonu- pracy diody białej wynosi ok. 3,2 V, czyli nie może być więcej niż 3 w szeregu, aby napięcie najniższe niezbędne do działania nie było niższe niż 12 V. Ale napięcie pracy diody LED nie jest najważniejsze - poza napięciem minimalnym i zbyt wielkim np. 40 V - najważniejszym parametrem jest natężenie prądu pracy określone indywidualnie dla danego modelu diody, dla diod mocy z lamp dziennych wynosi ono ok. 350 mA, dla popularnych diod "malutkich" 20 mA, diod typu flux 20 mA i 60 mA. Przy większym natężeniu prądu dioda ulegnie uszkodzeniu, przy mniejszym zmniejszy się ilość światła emitowanego przez nią. Zmiana napięcia zasilania diody LED w niewielki sposób wpływa na jej światłość (ale też wpływa).
Wracając do Twoich lamp, sam napisałeś "tych najtańszych", problem jest po stronie ich g.....nianego wykonania (niestety Chińczycy za parę juanów dziennie lepiej nie zrobią, za lepszą kasę porównywalną z nami już tak) . Diody LED z lamp powinny pracować z odprowadzaniem ciepła za pomocą radiatora, którym jest obudowa lampy. I tu zaczyna się problem montażu lampy, na spodzie obudowy diody jest metalowy punkt do odprowadzania ciepła z diody, lecz jest on w strukturze diody połączony z jej biegunem minusowym, aby nie stykał się bezpośrednio z metalowym radiatorem, jest posmarowany pastą termoprzewodzącą (podobną do stosowanej przy radiatorze procesora komp.). Zespoły diod łączone są po 2 i 3 w szereg, minus pierwszej w plusem drugiej itd., przy takim łączeniu punkt odprowadzania ciepła z diody będący jej biegunem minusowym nie może zetknąć się z radiatorem-obudową lampy, zakłóci to przebieg prądu w zespole diod LED, przestaną świecić. Jeżeli jedna z zespołu diod przepali się (a w lampach najtańszych ich jakość jest słaba), to i cały zespół diod 2 lub 3 przestanie świecić.
Więc podsumowując, u Ciebie albo padła jedna dioda, albo dotyka tylko punktem cieplnym do radiatora z pominięciem pasty termoprzewodzącej, która jest dielektrykiem. Nic nie zmieni stabilizator napięcia lub opornik jeżeli lampa jest marnej jakości.
Powyższe rozważania oparłem o własne doświadczenia z kompletem takich lamp, w których sterownik i ich zasilacz był zintegrowany w obudowie każdej lampy, lepsze zdecydowanie są lampy z oddzielnym sterownikiem.
Pozdrawiam.