Ja zaczynałem od fso 125(nówka),którego miałem najkrócej ze wszystkich aut-niecałe 5h.,następnie był fiat 126,potem polonez,fso 125 kombi z pogotowia,potem kolejno pf 126 w liczbie szt.3(w tym jeden salonowy),skoda forman,ford escort,fiat panda mk I 2 szt.:750ccm. i 1,3 t. Potem nadeszła era troszkę szybszych wozidełek:opel kadet gsi 150km.,polonez w specyfikacji obr 2.0,opel astra gsi 115km.,ford sierra rs cosworth 4d 204km.(do dzisiaj mam ori kierownicę,której używał pewien sportowiec
),porsche 924 w specyfikacji strossek 944 s II 180KM.Był też krótki epizod z potworkiem opel omega lotus,3,6 ponad 350 km. i brak możliwości doprowadzenia auta do ładu (finanse) zmusił mnie do sprzedaży czego do dzisiaj żałuję
To były moje autka,ale jeżdziło się i syrenkami i zaporożcem i nyską i żukiem i starem 24,244.644,jelczem,krazem,kamazem(wspomnienia niezapomniane).Ujedżałem też autka żony:pf 126,tico,matiz,nexia,renault scenic,opel astra.W pracy zdarzały się też:olcit,nissan 300 i inne modele,których tu nie zliczę
Ale najlepiej jeżdziło mi się prosiaczkiem
cosworth też był ok.no i panda też daję dużo frajdy
Gdybym niektóre z nich zostawił to dzisiaj niezły park by powstał,a tak to tylko żal,szkoda,że człowiek nie myślal żeby pewne rzeczy uwieczniać,z drugiej strony nie było jak-dzisiaj komórki tablety i inne wianki a wtedy smiena,zenith