Witam Was jako stary Pandziarz - w firmie przez 1,5 roku latałem po regionie z częściami samochodowymi białą golaską 1,1 + LPG VAN z 2005 roku po 5 - 6 tys/mies. Gdy dobijała do blisko 300 tys musieliśmy się niestety rozstać z powodu zmiany pracy w której mam cięższy kaliber drogowy typu Jelcz Tak ją bardzo lubiłem, że po przejęciu firmy przez nowego szefa, namówiłem go żeby odkupił mi mojego VANika Po doświadczeniach z Pandami 1,1 mógłbym o nich książkę napisać Mocne autka, jedna z pierwszych wypuszczonych w 2003 już przeskoczyła 450 tys km (w gazie od 2005). Olej tam się sam wymieniał w postaci częstych dolewek - moja nie brała ani ml - a części się wymieniało jak auto już stawało w trasie - dlatego nikomu nie polecam auta poflotowego, bo dwa egzemplarze gdy do nas przyszły miały po 300 tys, a parę dni później już 125 i zapewne do tych 300 znów dobiją i zaś trafią na rynek używany zapewne przerobione na 5-miejscowe.
Jak to kobieta, swoje fochy miała, ale większość wynikała z powodu zastosowanej u dilera instalacji gazowej - a to uszkodzona pompa paliwa (potem się dowiedziałem, że mając w Pandzie LPG trzeba utrzymywać min. pół baku paliwa i wszystko będzie działało - szkoda, że było to po fakcie jak cała flota miała już nowe pompy), a to wtryski paliwa (za mało używane i ktoś tam coś grzebiąc je uszkodził), a to gaz się ulatniał przez stary zawór, a to marzł parownik - lub w mniejszym stopniu z przyczyn czysto eksploatacyjnych (klocki, łożyska itp.).
Zauważyłem tez pewną zależność, że w silnikach 1,1 po przekroczeniu magicznej sumy ćwierć miliona km zaczynają się dziać te awarie - niemal wszyscy mieliśmy uszczelki pod głowicą do wymiany przy ok. 260 tys km.
Ale co ważne, nigdy mnie nie zawiodła o poranku i pozwalała na wygodnie przemieszczanie się na wysokim fotelu z idealnie umieszczoną gałką skrzyni biegów - dlatego w Pandziorach się zakochałem