To taka moja zabaweczka kupiona pod wpływem chwili jakieś dwa lata temu. Od tego czasu cierpliwie go remontujemy i czasem gdzieś sobie nim pojedziemy.
Historia jest dość nietypowa.
Pewnego dnia wybraliśmy się rodzinnie na rajd organizowany przez AKMorski w Gdyni. Zabraliśmy z pod domu nasze Bravo i pojechaliśmy się pobawić. Na rajdzie spotkaliśmy spore grono pasjonatów starej motoryzacji. Po rajdzie zacząłem przeglądać ogłoszenia że starymi autami. Okazało się iż tym rynkiem rządzi jakiś kosmos cenowy. Jak coś jest tanie to złom, jak tylko w trochę lepszym stanie to jakiś kosmos. Trafiłem w końcu na ogłoszenie o maluszku w Tczewie. Sprzedający konkretny, ciekawy egzemplarz, bo fabryczny inwalidzki, to było coś dla mnie. Pojechałem obejrzeć. Przywitał nas starszy pan na wózku inwalidzkim, opowiedział historie auta i tym mnie miał. Dogadaliśmy cenę (30% niższą niż w ogłoszeniu) i bez dokładniejszego oglądania kupiliśmy maluszka. Jako iż Pan uprzedził iż hamulce są wirtualne, zadzwoniłem po lawetę i jazda do Gdyni. Tam w zaprzyjaznionym warsztacie dokonaliśmy dokładnych oględzin i naszym oczom ukazał się pełen obraz kosztów które nas czekają.
Maluszek okazał się być po całkiem niezłym dzwonie i naprawiony został delikatnie mówiąc niedbale.
Hamulce opanowalismy wymieniając poprostu wszystko na nowe bez dochodzenia przyczyn pierwotnych problemów.
Kolejnym etapem miała być kosmetyka silnika. Wymiana obudów i takie tam pierdoly. Po rozegraniu skończyło się na kapitalce silnika.
Następny etap to remont skrzyni biegów. Skończyło się na kupnie nowej.
Przy okazji masa elementów wnętrza do wymiany ( w zasadzie poza wykładziną i licznikiem to chyba wszystko)
Teraz jeszcze przed nami najdroższy etap prac. Rozbiórka auta i remont blacharsko lakierniczy. Kiedyś pewnie skończymy to autko, ale jeszcze długa droga do przebycia:)
https://www.facebook.com/pg/126p-650EI- ... 1897936726