Witam,
Mam na imię Marcin i kiedyś nie byłem entuzjastą w ogóle marki FIAT. Byłem zwolennikiem ogólnego twierdzenia że samochodów na F się nie kupuje (wiadomo Fiat Ford i Francuzy).
Swego czasu dostałem w spadku srebrną Pandę 1.3 MultiJet po Wuju mojej żony. W tym samym momencie miałem Seata Toledo II 1.6 SR i byłem z niego baaaardzo zadowolony. Nie mieściło mi się w głowie, że Panda zastąpi mi Toledziaka. Tutaj rozsądek i mądrość mojej Żony przemówiły do mnie w postaci argumentu: nie stać nas na utrzymywanie dwóch samochodów i musimy się zdecydować. Toledo rocznik 2000, Panda rocznik 2006.
Decyzja zapadła i mój sceptycyzm wzrósł. Stwierdziłem: ok parę miesięcy i sprzedam ją i za sumę dwóch samochodów kupię jeden nowszy.
W między czasie dodam, że w Pandzie cały czas świeciła kontrolka od CheckEngine i oczywiście problem z wyłączającym się wspomaganiem podczas jazdy. Po wizycie u wielu "Mechaników - Specjalistów" każdy kończył nasze spotkanie zdaniem:" Bo FIAT tak ma!" Mówię ok. Pogodziłem się z tym po wydaniu 1000 PLN za przeróżne wymiany z akumulatorem włącznie.
Przez gabaryty Pandziorki zdecydowałem się na montaż haku holowniczego - do remontu nie będę woził worków z zaprawą w bagażniku i brudził go tylko na malutkiej i zgrabnej przyczepce.
Jakie było wielkie moje zdziwienie, kiedy odebrałem Pandę od montera (swoją drogą autoryzowany serwis BOSCH) i nagle zniknęły wszystkie problemy! Elektryk w serwisie poinformowałem mnie, że musiał zamontować jakiś moduł, żeby nie było problemów z elektryką! Strzał w 10! Od tego momentu wszystko działa elegancko, nie ma nie miłych kontrolek, a jazda stała się przyjemnością.
Zacząłem doceniać Pandę jako samochód, w którym większość napraw i modyfikacji mogę wykonywać sam!
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem sloganu z motywem samochodów na F. Sama jazda Pandą jest przyjemna i polecam ją wszystkim! A silnik 1.3 MJ przy gabarytach Pandzi to jest petarda.