Na imię mam Michał i jestem kierowcą z 2 miesięcznym (czyli żadnym) doświadczeniem. Zdałem prawko w Olsztynie (teoria+praktyka) za pierwszym razem więc moja Pandzina jest raczej w dobrych rączkach (chwalę się ), a że jest to moje pierwsze auto znaczyć może jedynie tyle, że traktowana ona będzie jak kochanka, którą mocno się rozpieszcza by nie odeszła.
Ale do rzeczy, mój srebrzysty pandolocik 2006-go roku posiada pod maską przewspaniały, przebojowy i niezniszczalny 1.3 MJTD. Na liczniku 210 000 i dopiero pan mechanik kazał zastanowić się nad wymianą łańcuszka (znaczy rozrządu). Ogólnie mój misiaczek miał kilka przygód drogowych. Raz jej szalony motór wbił się w próg, raz jakaś osoba obiła jej lampkę i błotnik, a raz jakieś zaspane M3 w Coupe postanowiło zaprzyjaźnić się z moim bagażnikiem. Ze wszystkich tych starć ten malutki wariacik wychodził zwycięsko (serio, M3 wyglądało jak po spotkaniu z tirem, a ja miałem do wymiany jedynie tylny zderzak ). Oczywiście to wszystko działo się przed tym jak dostałem ten samochodzik w swoje łapki. wymieniłem zderzak po tej nieszczęsnej M3-ce i zbieram $$$ na rozrząd i inne plany związane z Pandziną. Nie skłamię jeśli powiem, że upodobni się ona wyposażeniem do francuskich aut typu laguna. Zwyczajna zadbana na zewnątrz i elegancka, wygodna oraz funkcjonalna w środku. Ale najpierw technika, potem stylistyka. Co by z pandulki nie zrobić jakiegoś wiejskiego ulepa typu Gulf 3 czy Pastuch 1.9 z rdzewiejącymi progami, rozwalającym się silnikiem i 2 metrowym spojelrem przyczepionym na tyrtytki do tyłu.
Mam nadzieję, że będzie wam się chciało czytać Pandomaniacy