![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Otóż poprzednie sprzęgło, które było od nowości, chodziło potwornie twardo, szarpało, zrywało i podjąłem decyzję o wymianie. Kupiłem kompletny zestaw od LUK i dałem do wymiany w jednym z lepszych warsztatów w okolicy. Panowie zrobili i chodziło cacy, przed odbiorem przejechałem się po placu przed warsztatem i było OK. Potem auto stało pod blokiem ze trzy dni nieruszane, w minusowych temperaturach. Jak wsiadłem i chciałem ruszyć okazało się, biegi wchodzą niesamowicie opornie, a o włożeniu wstecznego nie ma w ogóle mowy (jeden wielki zgrzyt).
Przejechałem od wymiany 300km i wygląda to tak:
- wciskam sprzęgło przy zgaszonym silniku (zimnym) i wrzuconej jedynce - auto swobodnie się toczy
- odpalam silnik (zimny) na wciśniętym sprzęgle - jest ok nadal mogę wrzucić każdy bieg
- puszczam sprzęgło na luzie i wciskam ponownie - nie wysprzęgla do końca - biegi wchodzą z trudem
- gdy już wrzucę jakiś bieg i dam ponownie na luz, mogę już wrzucić normalnie każdy ze wstecznym włącznie
- jeśli znów na luzie puszczę sprzęgło i wcisnę ponownie - powtarza się sytuacja jak powyżej
- po przejechaniu 100 metrów, czasem już po wycofaniu z parkingu, wszystkie objawy mijają
- wszystko jest w porządku do momentu kolejnego ostygnięcia auta
Co ustaliłem i zrobiłem do tej pory:
- podciągałem linkę sprzęgła - nawet pełne naciągnięcie nie niweluje problemu
- pedał sprzęgła jest na równi z pedałem hamulca - sprzęgło bierze od połowy skoku
- im niższa temperatura tym sprzęgło "ciągnie" bardziej na zimnym i tym trudniej wrzucić bieg
- gdy jest powyżej 10 stopni na plusie problem znika niemal całkowicie
Czy jest szansa że to się z czasem jakoś "dotrze" i nie trzeba będzie rozbebeszać auta jeszcze raz? Niby nie jest to wielki problem, bo muszę tylko pamiętać żeby nie wrzucać wstecznego na zimnym silniku tylko najpierw inny bieg. Ale mimo wszystko kupę kasy utopione (części 200 wymiana prawie 500), miało być jak w nowym aucie, a tu wychodzi takie coś. Zastanawiam się co może być spieprzone, że takie cyrki dzieją się tylko na zimno i tylko jak temperatura otoczenia jest w okolicach zera i niżej. Wygląda to tak, jakby tarcza kleiła się do zamachu lub docisku (to chyba najbardziej optymistyczne wyjście, bo może z czasem samo się wytrze), albo jakby nie mogła się swobodnie przesunąć po wielowypuście. Tylko co to może mieć wspólnego z temperaturą? Czyżby macher nawalił za dużo smaru na wielowypust, ten gęstnieje gdy jest zimno i dzieją się takie jaja? Pewnie przyjdzie wiosna i się problem skończy, a na jesieni znów powróci, ech...
Gość przez telefon powiedział mi, żeby przejechać przynajmniej 1000 km od wymiany sprzęgła (obecnie mam 300) i jeśli nie przejdzie to mogę składać reklamację i rozbebeszą to jeszcze raz. Ale wtedy nic nie zarobią i znając życie zaczną kręcić i wymieniać co się da (linkę, olej w skrzyni, łapę sprzęgła, koło zamachowe...) byle tylko wyciągnąć ode mnie kolejne pieniądze. Na samą myśl zaczyna mi się niedobrze robić. Spotkał się ktoś może z taką wadą nowego sprzęgła i to się "ułożyło" po jakimś czasie?
Pozdrawiam serdecznie i z góry dzięki za odpowiedzi.