Numer postu:#9 przez gumis » Pt 22:02, 15 mar 2013
8 marca oddałem radyjko do serwisu Pioneera. Ponieważ do dziś nie miałem odpowiedzi, postanowiłem zadzwonić. Zadzwoniłem o 15 i Pani z uśmiechem poinformowała mnie, ze o radiu zapomnieli ale kolega do 2 godzin sprawdzi co się dzieje i oddzwoni!!
Ok. Zadzwonił po 16 i na wstępie powiedział, że od razu wiedział co jest uszkodzone i zapytał ile radio kosztowało..? Powiedziałem, ze trochę ponad 200zł. Pan stwierdził, że usterkę mogą usunąć ale ODPŁATNIE i tu uwaga! Jak byłem 1 raz, serwisant powiedział: 120zł robocizna plus części. Dziś jak z nim rozmawiałem i stwierdziłem, że nie chcę płacić za naprawę radia za 200zł, prawie połowy jego wartości to serwisant już powiedział: 80zł plus robocizna, jak dalej byłem niechętny to stwierdził, że robocizna będzie za 60zł a wszystko zamknie się w 80zł.
To ja już do cholery nic nie rozumiem! Po 1 mam gwarancję, która w Katowicach jest bezużyteczna, po 2. cennik za każdym razem jest inny?
Ze 120zł + części, zszedł do 80zł za wszystko.
Może mi ktoś doradzić co mam z tym zrobić, bo nie zapłacę krętaczom nie wiem jakiej sumy, bo nie wiem na jaką serwisant będzie miał humor. Gwarancja jest, Krakowski serwis nie robił z tego problemów. W sieci multum przypadków tego typu i to jedyny taki, który dzieje się z Pioneerem.
Co mam teraz robić? Pisać do Pioneer Polska?
Makaron z serem wiruje, wiruje, wiruje... to mnie kręci!